poniedziałek, 28 października 2013

Zaćmienie Księżyca


Labradoryty urzekły mnie od pierwszego wejrzenia, jednak zrobić dobre zdjęcie  pracy z takim kamieniem to już wyższa szkoła jazdy.
Kamień czekał prawie 2 lata aż przyjdzie jego czas. Początkowo był kupiony pod konkretny projekt który zaświtał mi w głowie kiedy zobaczyłam ten kamień w sklepie internetowym. To był mój pierwszy labradoryt który kupiłam i nie wiedziała jeszcze, że nie każdy kamień świeci z każdej strony. Po otrzymaniu paczki okazało się, że plan się zawalił bo kamień ma labradoryzację w ustawieniu pionowym, a projekt pierwotny był w poziomie. Potem był plan by go dać do oprawy w srebro, ale nic z tego nie wyszło. Więc kamień trafił do szufladki na skarby.
I czas nadszedł - wyzwanie w Kreatywnym Kufrze.



Pierwsze trzy zdjęcia robione w świetle dziennym.


Zdjęcia przy świetle sztucznym.
Minimalnie skorygowałam pierwotny projekt i wyszła praca na wyzwanie tematyczne "Minimalizm"


sobota, 8 czerwca 2013

Słońce Inków

Za oknem ostatnio słońca  brak. Okazuje się, że brak też może być inspiracją.
No to co? Trzeba sobie to słońce zrobić ;-)

W skład słońca wchodzą: masa perłowa i perły słodkowodne.


Amulet

Wisior powstał na specjalną okazję i na specjalne zamówienie. Okazja - prezent dla koleżanki, zamawiającym byłam ja sama. Solenizantka chciała coś z kryształem górskim, bo to kamień który odgania złą energię. Kamienie leżały od dłuższego czasu i czekały na wenę. Wytypowałam dwa rodzaje kryształu - spękany kaboszon  i surowy kryształ rodem z naszych gór, i do końca nie wiedziałam który z nich wybrać i co z niego zrobić by wyglądał pięknie i był dobrze wyeksponowany. Czas leciał, kryształ leżał, a w głowie pusto...
 ...i któregoś dnia przyszła inspiracja i powstał wisior:


 A później do kompletu kolczyki:

 Całość prezentuje się tak:


A to źródło inspiracji:





W ten sposób oba kamienie znalazły swoje miejsce. Jeden niczym park Serengeti ze swoją porośniętą trawiastą sawanną i pojedynczymi skalistymi wzgórzami i kępami drzew akacjowych, stanowi serce wisiora. Zaś drugi to Kilimandżaro - śnieżna,  góra na horyzoncie wśród widoku zieleni Tanzanii.

piątek, 31 maja 2013

Trochę koloru

Najczęściej moje prace są stonowane w kolorze - brązy, zielenie, na dodatek koczyki  rzadko kiedy zdarza mi się wydziergać. Tym razem coś na przekór:


Może to początek kolorowego okresu mojej domorosłej twórczości :-)


I jeszcze jedno zdjęcie z wykopalisk - różowa kamea, która powstała pół roku temu:


środa, 29 maja 2013

Historii ciąg dalszy.

Obiecałam sobie, że dziś dokończę wstawianie zdjęć pierwszych moich dzieł. Nie wszystkie mam je sfotografowane, tak wiec wstawiam to co mam.


Potem uszyłam coś dla siebie. Wypatrzyłam przepiękny kamień i powstał mój ulubiony sutaszowy wisiorek - ulubiony bo jedyny mój własny :-)
Cały urok tego wisiorka to kamienie. Centralne miejsce zajmuje pozornie szary i nieciekawy spektrolit, który pod odpowiednim kątem padania światła mieni się na fioletowo- zielono-rudo. Pozostałe kamienie to kulki fasetowane labradorytu i gładkie apatyty. Całość zawieszona na koralach z agatu szarego, labradorytu i apatytu.

Latem powstała seria naszyjników na lnianych sznurkach.
Oto jej przedstawiciel:

Blask Księżyca
(kryształ górski, kamień księżycowy i szklane koraliki).

I seria plastrów agatowych:
Skromna Zieleń

Elegancka Czerń


I najpiękniejszy Agat Koronkowy
(okaz kupiony w sklepie geologicznym).

Ostatni z serii plastrów wciąż czeka na podszycie.



Po drodze powstało takie coś:

czyli Kotołoś
(biedny koteczek,, aż mu oczy wyszły ze zdziwienia).


Amonit czekał ponad pół roku na wenę twórczą
(również kupiony jako okaz geologiczny - tym razem z działu pomoce szkolne).

Kostki hematytu i turkusy. 

Trochę się tego uzbierało. Najrzadziej robię kolczyki. Zrobienie czegoś takiego samego po raz drugi graniczy z cudem.
Kolczyki zrobione dla Kamilki 


A tu labradoryty w łososiu ;-)

Trochę się tego uzbierało, chyba będzie część druga historii, ale to już następnym razem.




Siedzę w domu.

Skoro już siedzę chwilowo w domu, to jest to dobry czas na nadrobienie zaległości. Trochę się tego nazbierało.
Po pierwsze zaległości w szyciu. I tu prosta myśl filozoficzna: aby coś robić dobrze trzeba po prostu to robić. Tak więc szyję, szyję i ... szyja już mnie boli od siedzenia. Szkoda, że nie można "sutaszować" np chodząc - a może juz ktoś wymyślił taki patent :-)
I tak najpierw dostałam przysłowiowego kopa do pracy - zrobić prezent na Dzień Matki dla mamy koleżanki (miał być wisior z amonitem). Da da...!!! I oto jest!!!
"Labirynt wspomnień" - amonit  i agaty.

Potem zrobiłam dwie prace na "IV Wyzwanie Sutaszowe" w grupie na FB. Zabawa polega na tym, że osoby chętne szyją wg jednego wzoru, potem wszystkie prace prezentowane są anonimowo i wygrywa ta która zdobędzie najwięcej głosów. Zwycięzca rysuje projekt do następnej edycji.
W tej edycji projektantem była Agnieszka Gł http://rododendron7.blogspot.com 
Oto projekt:


A to moje dwie prace:

"Koralowa rafa"


"Miodowe lata"


To teraz czas uzupełanić zaległości w zaległościach, czyli trochę wspomnień.
Siedząc przejrzałam zdjęcia i wykopałam jeszcze kilka archiwalnych.






Uff... to chyba wszystkie zaległości.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Leniwie przyszła wiosna.


Leniwce mają to do siebie, że bywają leniwe i nic nie robią. Ja też tak mam :-(
Bardzo długo nic nie powstawało nowego, no może skłamałam pisząc "nic". Zrobiłam kilka prezentów gwiazdkowych, z których tylko jeden doczekał się fotografii.
W roli głównej turkus naturalny w pozostałych rolach piękne onyksy fasetowane w postaci kropli i kulek całości uroku dodają koraliki TOHO. 


Rzutem na taśmę zdążyłam zrobić zamówienie specjalne, na specjalną okazję dla specjalnej osoby, czyli dla Kamilki na studniówkę (swoją drogą jak te dzieci szybko się starzeją, dopiero co jak chodziłam do niej w gości, to ze swojego chodzika częstowała mnie "nadrzutym" i "wyciućkanym" ciasteczkiem, a tu już matura).
Ściśle wg zamówienia: kamea w otoczeniu złota.

Potem było długo... długo... nic. Zbyt długo nic. Aż w końcu musiałam coś zrobić. No nie dało się inaczej. Zmusiła mnie paczka zamówionych kamieni ze Skarbów Natury (http://www.skarbynatury.pl/). Uwielbiam naturalne kamienie, a te ze Skarbów są wyjątkowo piękne, nie było innego wyjścia - trzeba było usiąść i robić.
 Po tak długiej przerwie w szyciu (prawie 4 miesiące) miałam wrażenie że mam pierwszy raz w życiu igłę w ręku. Ale dałam radę :-) 
Za to mój aparat nie dał rady i zdjęcia musiałam robić telefonem.

Agat niebieski w wiosennej oprawie.

Siłą rozpędu zrobiłam drugi mniejszy komplecik w tej samej koloryzacji. Ten już poszedł łatwiej :-)
Agat niebieski i koraliki Jablonex.

W paczce ze Skarbów jest jeszcze wiele pięknych skarbów, tylko na razie muszą poczekać na wolną chwilę.