niedziela, 30 grudnia 2012

Sutaszowiczki dla WOŚP

Na kolejny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy powstał wspaniały, tęczowy naszyjnik, tworzony przez wiele osób z całej Polski.
 Zdjęcie pochodzi z blogu: http://saadia-bizuteriaautorska.blogspot.com/

 Na pomysł wpadła Ewelina Rząd, rzuciła hasło i na odzew nie trzeba było długo czekać. Zgłosiło się 60 osób, każda uszyła swój element, które potem Ewelina połączyła tworząc przepiękny naszyjnik. Relacja na bieżąco z etapów projektu znajduje się TU: http://bizuteryjkidlawosp.blogspot.com/2012/12/projekt-teczak-poczatek.html

A to moje dwa elementy. Taki niewielki wkład w wielka sprawę :-)




A tak wyglądają w gotowym naszyjniku:


Więcej zdjęć wraz opisem procesu tworzenia można obejrzeć TU:  http://bizuteryjkidlawosp.blogspot.com/search/label/Projekt%3A%20T%C4%99czak


 

wtorek, 25 grudnia 2012

Pierwsze koty.

I założyłam blog i co dalej?
Blok powstał by pokazać leniwe wytwory własne tworzone tak sobie czasami od niechcenia.
Aj... żebym to ja była mniej leniwa i częściej bym coś robiła to by ich więcej powstawało. Obecnie powstaje biżuteria sutasz, a jako produkt uboczny biżuteria nie-sutasz. No to może napiszę jak to się zaczęło. Będąc dzieckiem miałam przepastną szufladę pełną skarbów, takich prawdziwych skarbów, błyszczących koralików. Potrafiłam przy niej siedzieć godzinami i tworzyć co raz to nowe kombinacje korali, które potem moja mama dumnie nosiła. Ponieważ zasoby szuflady, pomimo swej przepastności, były ograniczone zaś moja twórcza, dziecięca wyobraźnia nie znała ograniczeń, niszczyłam swoje dzieła by zastąpić je nowymi. Z biegiem czasu zapomniałam o szufladzie i koralikowej fascynacji a skarby przy kolejnej przeprowadzce zostały wyrzucone.
Dopiero rok temu odkryłam fascynacje na nowo i to przez przypadek. Koleżanka zaciągnęła mnie na kurs biżuterii sutasz. Podeszłam do tego sceptycznie. Ja, leniwiec nerwus i niecierpliwiec miała bym siedzieć i szyć?! W życiu!!!... I tak powstała pierwsza broszka.

Potem mnie wciągnęło w plątaninę sznurków. Zafascynowana blaskiem koralików siedziałam po nocach i tworzyłam... i tak powstało kilka wisiorków, a może kilkanaście. Zdjęcia dwóch z nich są powyżej, miały być poniżej ale nie wyszło, ale pierwsze koty za płoty.